Archiwum

~Spacer na Kolibkach~




Wczoraj w końcu udało mi się dotrzeć do Gdyni! Było wiele rozmaitych przeszkód, sytuacji o których napiszę tak jak wam wczoraj obiecałam :)


Pociąg miałam o 8.53, a obudziłam się o 9. Następny pociąg miałam o 11.57, więc na Kolibkach byłabym o 13.30-40. Próbowałam sobie załatwić dojazd samochodem, lecz nikt nie miał czasu. Pomyślałam, że są jeszcze pksy. Pojechałam nim do Gdańska i z Gdańska skmką do Gdyni. Nie tylko ja że tak powiem ,,zawaliłam", bo Nikodemowi uciekł pociąg, więc pojechał późniejszym z Oliwią. Zgadaliśmy się na konfie i spacer był na 12. W pksie przypomniało mi się, że akumulator od aparatu się ładował :c Na dodatek nie spakowałam pasa treningowego, który chciałam wypróbować. Mądra ja! Pomyślałam sobie, że no trudno się mówi. W Gdańsku kupiłam bilet i wsiadłam do skmki. Okazało się, że bilety trzeba kasować na peronie. Modliłam się aby nie było kontroli! Na szczęście uszło mi to płazem haha :D Doszłam na Kolibki, wyruszyliśmy w stronę plaży. Spuściłam Vicky, bawiła się z resztą psów. Musiałam co jakiś czas ją zapinać, bo chodzili tam ludzie z dziećmi. Lepiej tak niż mieć nieprzyjemności. Na plaży Oliwia i Sara robiły foty, psy latały, reszta gadała haha


Ustawialiśmy psy do fotek np, na kamieniu, pod gałęziami itp. Podziwiajcie! ♥


Gdy szliśmy z powrotem napotkaliśmy błoto. Przechodzimy normalnie, nagle słyszymy piszczenie. Odwracamy się, a tam Zina woła o pomoc, nie chciała się brudzić. Sylwia powiedziała, że to taka księżniczka jest haha ^^ Nikodem niczym rycerz na białym koniu śpieszył jej z pomocą. Gdy do niej dotarł, ta się od niego odsuwała. Cóż księcia się nie wybiera xD Dotarliśmy do punktu startu i końca spaceru zarazem. Dziewczyny jeszcze porobiły foty z frisbee, chwilkę sobie pobiegały (psy nie dziewczyny) i spacer w połowie dobiegł końca. W połowie, bo miałam pks o 15.20, a była 14.30 więc no xd Oliwia i Nikodem poczekali ze mną <3


Oliwia nauczyła Nikodema rzucać backhanda, potem uczyłyśmy go rollera, zrobiliśmy konkurs na najdłuższego backa, wiadomo kto wygrywał haha (Oliwia, bo ja rzucam jak pokraka) :D Muszę sobie poćwiczyć te backhandy, bo niezbyt mi wychodzą, miałam długą przerwę z treningami :/ Poszliśmy na peron, Oliwia wraz z Nikodemem kupili bilety skm i wsiedli do niej. Ja po ich pożegnaniu wyruszyłam na swój peron. Musiałam wejść na gigantyczne schody, przejść kawałek w bok i z takich samych schodów zejść. Byłam zmęczona ehh. Tłumaczy mnie astma! I to, że jestem leniem haha :D Poczekałam niecałe 10 min, chciałam założyć Vicky kaganiec, odpinam go od smyczy, ale okazało się, że nie mogę go odpiąć. Zamarzły mi ręce (wiecie jak to jest, palce się tak ,,zaginają", nie możecie korzystać pełni z dłoni haha) i musiałam poprosić jakąś nieznajomą panią (wtrącę, że byłam brudna w cholerę) o odpięcie hahaha. Jak do niej podchodziłam, zauważyłam, że Vicky kuleje. Gdy miałam już kaganiec i go założyłam psu, zaczęłam oglądać opuszkę w poszukiwaniu rany, niestety nie zdążyłam dokładnie, bo pociąg nadjechał. Po wejściu i kupieniu biletu usiadłyśmy i zabrałam się do oglądania. Zero ran, macałam jej łapkę nic jej nie bolało, a nadal kulała. W Tczewie wzięłam ją na ręce i przeszłam przez schody na peron, gdzie jechał pociąg do Starogardu. Jeszcze raz przemacałam i dalej nic. Dotarłyśmy do Starogardu i poszłyśmy na autobus. Normalnie byśmy szły pieszo, no ale nie będę męczyć kulawego psa (mamy od pkp 20 min). W drodze na autobus kulawizna jej przechodziła, tak jakby ją sobie rozchodziła. W autobusie chciałam kupić bilet, włożyłam więc 5 zł do automatu i co? Wciągnął mi. Jaka byłam zła! W sumie zwróciło mi się, bo kierowca w pksie do Gdańska był tak miły, że odpuścił mi bilet dla psa ^^ Po wyjściu z autobusu ta sama śpiewka z łapką. Po wejściu do domu wstawiałam wodę na herbatę i zgadniecie co zrobiłam? Podjarałam sobie włosy. Spokojnie tylko końcówki hahah :D Podsumowując: zaspałam na pociąg,  akumulator oraz pas treningowy zostawiłam w domu, nie skasowałam biletów skm, wracałam brudna jak szarlatan, straciłam 5 zł w automacie, podjarałam włosy. Tak potrafi chyba tylko Weronika XD

Mam nadzieję, że notka się podobała i liczę, że zostaniecie na dłużej :D Spacer teamu niebawem!



5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie szczęście do nieszczęść skąś znam hahah ;D Mi również bardzo , często zdarzają się podobne przygody. Bywało, że szłam z Misiem i znajoma na dłuższy spacer i zdjęcia, a dopiero na miejscu się orietnowałam, że nie zabrałam baterii/karty od apratu albo np. portfela... ;D
    Apropo spaceru zapraszamy tymrazem do Elbląga! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha nie jestem sama! :D Przemyślę tą propozycję :3

      Usuń
  3. Piękne pieski i super team. Drużyna wspaniała. :) Więcej zdjęć i spotkań w nowym roku życzę. :)

    OdpowiedzUsuń